Witaj! Logowanie Rejestracja


Ocena wątku:
  • 0 głosów - średnia: 0
  • 1
  • 2
  • 3
  • 4
  • 5
Dylemat: garaż i 25-latek
#1
Witam,

na początek krótko:

czy opłaca się/czy ktoś podobnie ma - trzymać 25 letni samochód (Mercedes W124)
w garażu wynajmowanym za 150 zł miesięcznie? Garaż droższy od auta (garaż w centrum
mojego miasta - ok 20,000pln, auto - przy NAJlepszych wiatrach: ponad 10,000pln do 16,000pln).


Teraz rozwinięcie.

Od ok 3 lat wynajmuję garaż. Murowany, prąd+kanał. W centrum miasta. Do mieszkania mam
80m z garażu. Płacę 150 zł/m-c. Kupno takiego garażu to ok 20,000 zł (po tyle mniej
więcej chodzą garaże w moim mieście w centrum). Samochód to zadbany Mercedes W124 diesel
2,5 z 1991 roku. Kupując go miał 284,000 km teraz ma 325,000km. Najdalej byłem nim w
Pradze (tam i z powrotem 1,400 km z miasta gdzie mieszkam).

Czy to ma sens?

Kwota 150 zł nie wyrywa mi w prawdzie dziury w domowym budżecie a spokój że dres nie
urwie gwiazdy, nikt nie obije nie porysuje, ptaki nie srają, grad nie straszny - są
bezcenne. ALE.... po ulicach wzdłuż bloków stoją przeróżne marki i modele (jak pewnie
wszędzie) niektóre (większość?) dużo droższe niż mój dinozaur + garaż razem wzięte. I
poza tym, że są zakurzone i brudne i narażone na obtarcie itp. to raczej nikt nie
narzeka i nie ucieka do garażu.

Wiem, z rozmów i opinii ludzi którzy robili mi coś przy nim w silniku (mechanicy) i przy
blachach (lakiernik), że to idealny samochód dla:

-mechanika (prosty silnik, niezbyt drogie części, niezawodny)
-lakiernika blacharza (twarde solidne blachy, dobry ocynk, nie gnije jak np. okularnik)
-taksówkarza (w miarę tani w utrzymaniu, ale nadal Mercedes)

Ale mnie to jakoś średnio rusza. Nie jestem dziadkiem na emeryturze (jeszcze), który
będzie dłubał w garażu, upiększał sobie go itp. Natomiast brak mi bardzo komfortu jazdy
w postaci:
1.klimatyzacji,
2.lepszej zrywności i dynamiki
3.zgrabniejszych kształtów i łatwiejszego parkowania,
4.hatchback'a z wycieraczką tylnej szyby

W ogóle to chciałem zakupić coś nowszego w kwocie 10-20 tys.PLN. Ogólnie wiem, że
japońskie i niemieckie samochody mają najlepszą reputację, poza tym (gdyż nie robię w
branży moto) mam takie strzępy informacji;

-francuzy się psują i są za miękkie na PL drogi (wiem,że zapewne nie każdy)

-BMW (niemiec) jest strasznie drogie (i dla dresa lub gra-hama -umc umc, no takie są stereotypy i trochę to potwierdzam
z mojej obserwacji, także potwierdzają to agenci ubezpieczeniowi)

-nowe wozy (ogólnie po roku 2000) są naszpikowane elektroniką i obawiam się tego bardzo
(prześladuje mnie strach, że będę w lesie na grzybach łapać zasięg na komórkę aby
przyjechał pan z laptopem bo mi komputer w aucie odciął dopływ paliwa bo nie jest cacy
albo coś z hamulcami lub, że ogólnie będę jeżdził i pół deski rozdzielczej się będzie
świecić a w ASO zedrą ze mnie krocie...)

-podobno Mazda jako jedyna marka produkuje sama silniki i auto (a nie zleca każdą część
innej firmie) - nie wiem czy nadal? czy jest to wyznacznik/gwarancja lepszej jakości?

-niektóre modele najlepszych marek (np BMW X5) podobno mają wielkie kłopoty z niektórymi
częściami - kiedyś na TVN Turbo był reportaż z ukrytą kamerą jak nie szło doczekać się
na jakąś część (coś do napędu chyba? wałek czy coś) oryginalną i trzeba było z Chin
ściągać... koszmar - a nowe auto tej marki i modelu kosztuje tyle co mieszkanie 45m kw w
moim mieście...

-niektóre modele najlepszych marek (np Toyota Corolla) do któregoś roku miały problemy z
kolektorem czy bendixem - dopiero od którejś generacji to poprawiono - też trzeba by
węszyć po forach jak kupić - a wiadomo, że dobry wóz długo nie postoi albo po prostu
ludzie się nie pozbywają bo jeżdżą i nic się nie psuje poważnego...

-wiem, że w każdej marce są modele-porażki - w Mercedesie to A klasa i "okularnik", nie
wiem jak w innych markach, miałem w życiu tylko 3 samochody do tej pory.

-jestem świadomy, że cała ta elektronika ma służyć wygodzie, poprawie bezpieczeństwa,
poprawiać jakość jazdy - zamieniać jazdę w przyjemność... ale wiem też, że dzisiejszymi
czasami jest "planned obsolence" i wszystko projektuje się tak aby zdechło dzień po
upływie gwarancji a mnie po prostu nie stać na zmianę wozu na nowy co 2-3 lata...


Kiedyś przez tego mojego obecnego Mercedesa W124 podobno koncern Merca prawie
zbankrutował. Był (jest) taki dobry, mija 25 lat a jego ceny (o ile zadbany) rosną - a
każdy inny wóz traci na wartości.

Coś w tym jest, ale jednak to 25 latek, 1,4 tony ciężka dupa, i nawet 2,5litra zbiera
się długo - wszyscy benzynowcy mnie śmigają czy to w zabudowanym czy poza (a dodatkowo
jeżdżę teraz z maleńkim dzieckiem, więc zupełnie odpada szybka jazda).

Podsumowując mój wywód:

-tęsknię za komfortem jazdy, mniejszymi gabarytami, klimatyzacją
-boję się zawodności elektronicznych bebechów w nowszych wozach i cenię prostotę i nadal
jednak sporą niezawodność w obecnym wozie

-tak czy siak, będę zmuszony zmienić na coś z klimą bo z rocznym dzieckiem nie pojadę w
lato autostradą w +30 C z otwartymi szybami bo brak klimy (a montaż klimy z nowszego
modelu do obecnego to pewnie tyle co jego wartość i ogólnie masę przeróbek).


Czy macie jakieś spostrzeżenia lub uwagi czy wnioski?
Może tkwię w jakiejś błędnej opinii lub hołduję mitom/stereotypom?
Na co zamienić? I jak nauczyć się garażować pod chmurką i żyć bez stresu? AC ?
Zatrudnić ciecia śpiącego w aucie? Big GrinD

Będę wdzięczny za porady sugestie i wyprowadzenie z błędów.
 
Odpowiedz
#2
Zamiast tego wypracowania wystarczyłyby dwa krótkie pytania. :wink:
To czy się opłaca zależy od Ciebie, czy robisz coś przy samochodzie, czy nie chce ci się zimą go odśnieżać itp. Na pewno nie płaciłbym za garaż, jeśli miałbym bać się o samochód o którym wspominasz. To po prostu stary merol, nie przykuwa uwagi, setki takich na drogach. Co innego gdybyś bał się o limuzynę za kilkadziesiąt/set tysięcy, wtedy bym to zrozumiał. Confusedhock:
Co do wyboru następnika. Nie patrz stereotypami, typu francuz, ford, fiat to szrot, a bmw to świetna fura. Wcale tak nie jest. W niemieckich autach przede wszystkim płacisz za markę. W rzeczywistości taki citroen C5 III ma piękne wykończenie, świetne wyposażenie i co najważniejsze bardzo dobre silniki. To samo masz z dieslami Fiata (czyli również alfy, lancie itd. ) - jedne z lepszych. Takich dowodów łamiących stereotypy jest wiele.
 
Odpowiedz
#3
Fumfelos napisał(a):Nie patrz stereotypami, typu francuz,

Stereotypy odłóżmy na bok, prawda jest tak, że salonowy produkt koncernu PSA (Citroen & Peugeot) po 20 km (dwudziestu) ma całą elektronikę do wymiany, przy 120 km/h całkowicie wyłącza mu się silnik, lub po przejechaniu 1000 km w C5 rozpada się całkowicie łożysko przedniej piasty.

O takich "sukcesach" nie słyszałem od nikogo jeżdżącego VW, Mercedesem, BMW, czy nawet Skodą.

Pojazdy francuskie lub włoskie mają fajną linię nadwozia, francuzy są faktycznie bardziej komfortowe i miłe dla oka, od tych z Niemiec i Czech. Jednak to auta czeskie lub niemieckie robią na dieslu spokojnie 500.000 km i więcej, bez jakiejkolwiek ingerencji w silnik, czy elektronikę.
Punkty ? Jak pozyskam, to się pochwalę.
Moja kamera: mini 0806
 
Odpowiedz
#4
Mam nadzieję, że ten post był ironiczny. Big GrinD
Pokaż mi NOWE niemieckie wozidła które bez problemu dobiją do tych 500tys. Bez jakiejkolwiek ingerencji w silnik. Szczególnie chciałbym zobaczyć te 2.0TDI :wink:
 
Odpowiedz
#5
Ja do takich spraw nie podchodzę na zasadzie "czy to jest opłacalne czy nie" bo to akurat łatwo skalkulować i liczby mówią same za siebie czy coś jest opłacalne.
Masz ochotę wynająć garaż i trzymać w nim autko (obojętne jakiej wartości bo to akurat nic nie ma do rzeczy) to tak zrób i już.
Ps. Podobno ja i Trajan robimy wiele rzeczy bez sensu albo "nieopłacalnych" ale my już "tak mamy" Big GrinD
Stan pkt 0
 
Odpowiedz
#6
Dokładnie. Jakbym miał możliwość wynajęcia, czy kupna garażu za rozsądna kasę to pewnie bym to zrobił. Ale nie dlatego, ze się boje o samochód. Z tym nie mam żadnego problemu. Bardziej o luksus własnego, zawsze wolnego miejsca pod domem, do tego nie trzeba odśnieżać, w garażu można trzymać tez trochę przydatnych rzeczy. Ot wydaje się całkiem fajną sprawą. Chociaż koniecznie bym zmajstrował sobie do tego jakiś automat, bo wybitnie leniwa jeśli chodzi o takie rzeczy ze mnie bestia ;P

Jeśli chodzi o samochody po 2000 nie ma co demonizować, owszem mają więcej elektroniki, owszem nie naprawisz wszystkiego mając młotek, jeden klucz i śrubokręt, ale też nie ma co popadać w druga skrajność. Zjechałem pół Europy Kijanką (2006), które opinie jeśli chodzi o awaryjność mają średnie i jakoś nie czułem się zagrożony, że mogę stanąć w polu kilkaset km od cywilizacji Wink Jakoś samochody nie stoją masowo po poboczach. Z elektroniką w trasie problemy były raz, ale to światła zaczęły wariować, kwestia wymiany bezpiecznika i zresetowania komputera. Sam mam fiata (2003) i jest to wybitnie niepsujące się i tanie w utrzymaniu autko. Mam go od 09 i do tej pory: jak go kupiłem to coś mu z zawieszeniem robili, raz mu wymieniłem rozrząd (profilaktycznie), raz nagrzewnica poszła, 2x pękł wężyk od paliwa, 2x wydech spawałem, raz poszła jakaś pierdoła w instalacji LPG - łącznie na naprawy ~1200 zł przez 6 lat. Oczywiście do tego jakieś żarówki, płyny, wycieraczki, olej, filtry, ale to w każdym samochodzie. W perspektywie najbliższego roku dwóch pewnie trzeba będzie w niego jednak trochę kasy włożyć, bo pewnie niedługo zacznie się wszystko po kolei kończyć. Hamulce, sprzęgło, homologacja na butle, świece/kable. Ale liczę, ze po takiej modernizacji kolejne kilka lat spokoju będzie, więc nawet jak furę sprzedam, to zostanie gdzieś w rodzinie.
[Obrazek: stetoskopylenkamaly2.jpg]
 
Odpowiedz
#7
Jest coś takiego jak mini AC. Na uszkodzenia w czasie postoju (kradzież,demolka itp)
Wyjdzie taniej niż 1800zł rocznie za garaż. Na zimę na parkingu można narzucić pokrowiec w razie co.
A129 Plus-G   i G1WH
 
Odpowiedz
#8
Hmmm, to ja jestem chyba jeszcze bardziej dziwny - w garazu stoi auto warte 4- 5 tys, a warte 25 trzymam pod blokiem.. Cos jest nie tak ??? Big GrinD Big GrinD
pawelpp napisał(a):Na zimę na parkingu można narzucić pokrowiec w razie co
Chyba żartujesz - komu by się chciało.. :yahoo:
Fumfelos napisał(a):To samo masz z dieslami Fiata (czyli również alfy, lancie itd. )
.. i ople..
Szofer napisał(a):czy nawet Skodą.
Chyba skodzinka jako rodzinne autko by sie sprawdziło..
 
Odpowiedz
#9
Eragon napisał(a):Chyba skodzinka jako rodzinne autko by sie sprawdziło..
Przejechałem dwiema Octaviami łącznie ponad 0,5 mln km. Autko jest toporne, czyli przerobione z Bory, ale jednocześnie trwałe i niezawodne.
Punkty ? Jak pozyskam, to się pochwalę.
Moja kamera: mini 0806
 
Odpowiedz
#10
Hm...

jestem mile zaskoczony odpowiedziami.

Dzięki serdecznie wszystkim za opinie i sugestie.

Garaż wynajmuję od 3-4 lat już. Jest blisko mieszkania i to jest argument ZA i
do zastanowienia się nad jego kupnem.

@Fumfelos - Merol niby nie przyciąga uwagi, ale w poprzednim (190D , też z 1991 r.) straciłem gwiazdę
a stał zaparkowany przy prokuraturze i urzędzie miasta - w pobliżu piła ekipa dreso-recydywistów
na ławeczce. Kiedyś miałem też w tej 190D przebite tylne koło po str.kierowcy....
Ten W124 to ta generacja gdzie do 1mln km dochodziło na licznikach jeśli dbałeś o regularną wymianę oleju
i nie katowałeś auta z 5 spasionymi wieprzami na pokładzie 100km/h pod górkę lub po dziurach.

@lith - nie spodziewam się , że naprawię młotkiem i dwoma kluczami auto - rozumiem Ciebie. Ale słyszy się o historiach z
zesranymi pompo-wtryskami których koszt za sztukę to 12,5tys pln a powodem był paproch w paliwie lub chrzczone paliwo
na Statoilu (potem poszkodowani skrażyli stację, szczegółów i finału sprawy nie znam). A do dinozaura merola wlejesz gorsze
to też pojedzie. No ale, nie chodzi o uwstecznianie się. Też nigdy nie stałem nim w polu, raz nawet spadł mi pasek i straciłem
wspomaganie, chłodzenie i napięcie alternatora (ładowanie) i dojechałem spokojnie do miasta i potem do mechaników - pasek tylko spadł - naciągnęli, założyli - jeżdżę do dziś. A u tych samych mechaników widzę czasem cyganów lub biznesmenów w takich Mazdach terenowych co kosztują więcej niż moje 45m kw i się potrafią psuć rzeczy - pytam WTF? W takim kalibrze samochodu? Czy może producent wychodzi z założenia - stać klienta wyrypać 130 tysi (albo 5 tysi m-c raty, bo pewnie wielu szpanerów tak jeździ) - to
i do ASO pojedzie zostawić 1,000 pln miesięcznie, bo pan Mieciu w warsztacie za rogiem raczej tego nie ruszy - masakra.
Podobne rzeczy słyszałem o jakimś Audi 2,5 - trudno go sprzedać lub w ogóle graniczy to z cudem bo pompa jakaś czy coś w silniku się psuje notorycznie.

A blacharz gdy w lipcu 2014 odbierałem swojego dinozaura powiedział mi , że w starym samochodzie to za 500 zł naprawisz pół auta a w nowym to hamulce zrobisz.

@pawelpp - w razie szkody pozbywam się auta na jakiś czas do blacharza a poza tym na nast.rok jest wzwyżka składki za
zgłoszenie szkody. Przypomina mi to incydent kolegi z przed ok 9 lat: miał Skodę Felicię, na parkingu sąsiad rozbił mu tylny klosz
cofając. Kolega dzwoni do ubezpieczyciela a tam pani trajtu przez tel , że "zwracamy szkody powyżej 300 pln" (a klosz 250 pln) ...
no i nie wkurwi się człowiek ? Chyba ten drugi klosz trzeba samemu z buta wtedy . Takich paradoksów unikamy jednak garażem.
Plandeki to historia - chyba nikt nie zarzuca dzisiaj.


Proszę o dalsze opinie sugestie i porady.
Kto pyta nie błądzi Smile
 
Odpowiedz
#11
snwptest napisał(a):Merol niby nie przyciąga uwagi, ale w poprzednim (190D , też z 1991 r.) straciłem gwiazdę
a stał zaparkowany przy prokuraturze i urzędzie miasta

Proste rozwiązanie - zamień wystająca gwiazdę, na tą płaską wkomponowaną w maskę - nikt nie urwie :yahoo:


Jeśli chodzi o samochód to - nie ma nie psującego się samochodu oraz jak dbasz tak masz. Logicznym jest, że obecne diesle są znacznie wrażliwsze jeśli chodzi o paliwo, niż w przypadku starych klekotów. Na oleju opałowym albo rzepakowym już nie pojeździsz. :wink: Wystarczy, że będziesz tankował na pewnych stacjach a nie z bańki zza wschodniej granicy to nie musisz się bać o wtryski (oczywiście do określonego przebiegu).
Nie ma też co przesadzać z kosztami części. Wszystko zależy od segmentu samochodu jaki chcesz kupić. Kupisz nowszego Golfa, Ceed'a czy Bravo to na części na pewno nie wydasz majątku (jeśli mówimy o rzeczach typowo eksploatacyjnych). Zaś jeśli pokusisz się o limuzynę typu A6, A8 czy E Classe itd. To logiczne jest, że choćby samo zawieszenie jest droższe w utrzymaniu bo masz wielowahacz czy pneumatykę.
Apropo renomy niemieckich aut - poczytaj sobie opinie na temat obecnych mercedesów, czy nadal są takie niezawodne. I w przypadku benzynowych silników radzę zaznajomić się również z instrukcją obsługi odnośnie norm w spalaniu oleju. Żeby w przyszłości nie zdziwiło cię, że to nic nienormalnego, jeśli benzyna chlapnie ci 0,5L oleju na 1000km. Big GrinD
 
Odpowiedz
  


Skocz do:


Browsing: 1 gości